Ostatni rok dowiódł, że w czasie niepewnej sytuacji istnieją dwa główne podejścia do ogólno pojętego marketingu oraz SEO po pandemii.

Firmy albo całkowicie zawieszały wszelkie działania marketingowe aby, według nich, ograniczyć maksymalnie wydatki albo przerzucały wszystkie zasoby w sprzedaż online (a czasami całkowicie przekształcały się w kanały sprzedaży online).

Która decyzja była wtedy lepsza?

Nie mnie oceniać ale obecnie, gdy na wakacje luzowane są obostrzenia warto zaplanować działania na najbliższe miesiące. Opowiem Wam dzisiaj o jednym cas’ie z branży e-commerce, który kompletnie zaniechał działań marketingowych, czego byłam smutnym świadkiem.

Wstrzymałeś pozycjonowanie w czasach pandemii? To błąd!

Jeśli ze wszystkich działań z zaplanowanym budżetem uciąłeś środki właśnie na SEO to w najlepszym przypadku jesteś kilka miesięcy pracy za swoją konkurencją, która podtrzymała nawet minimalne działania pozycjonujące. Najgorszy scenariusz jest wtedy, kiedy okaże się, że zaprzepaściłeś/aś kilkuletnią pracę swojego zespołu / wynajętych agencji kompletną stagnacją.

Janusze biznesu w dobie pandemii czyli antykampania marketingowa.

Ja niestety doświadczyłam tego złego scenariusza na własnej skórze…
Jeden z ówczesnych klientów bardzo spanikował już na samym początku pandemii koronawirusa. Z jednej strony pozytywną rzeczą było podzielenie zespołu na części i bardzo szybkie wdrożenie zasad bezpieczeństwa w miejscu pracy. Z drugiej strony wiele wewnętrznych procesów zostało z dnia na dzień niemal sparaliżowanych.

Klient z branży e-commerce ograniczył działanie swoich kilku sklepów internetowych do MINIMUM funkcjonowania. Przez kilka najbliższych miesięcy, w których było kilka świetnych, gorących okresów dla branży, sklepy ograniczyły się jedynie do nieco opóźnionego realizowania wszystkich wpadających zamówień i do…. niczego więcej.

Nie było żadnej zmiany w prowadzeniu social media, dodatkowych mailingów czy kampanii marketingowych. Jak można się domyślać pozycjonowanie strony nie istniało w tamtym momencie poza nowymi, wpadającymi na stronki produktami, które mogły mieć jakieś, bardzo wąskie i sprecyzowane long-tail frazy kluczowe na stronach produktów.

Na skutki nie trzeba było czekać długo. Google Analytics zresztą sam pokazuje wypłaszczenie wykresu i powolne umieranie jednego ze sklepów internetowych.

Stagnacja nadeszła bardzo szybko, i owszem, normalnie i tak sklep miałby gorszy sezon ze względu na miesiące letnie, ale w tym przypadku trend powinien być odwrotny.

Wszystkie sklepy stacjonarne były w tym czasie zamknięte! Wyszukiwanie masy fraz kluczowych związanych z produktami klienta wzrosło kilkukrotnie.

My za to, zamiast monetyzować prawdopodobnie najbardziej lukratywny przypływ grupy docelowej w czeluście internetów, nie zaznaczyliśmy nawet swojego istnienia jedną, najmniejszą kampanią. SEO po pandemii nie miała już mieć takiego znaczenia.

Jesteś specjalistą? Wybacz i tak cię nie posłucham.

Osoby zajmujące się w firmie, i poza nią, marketingiem nie mogły tego nie zauważyć. Wielokrotnie były więc wysyłane propozycje o przeznaczenie budżetu na marketing. Na Google Adsy, na SEO, na płatne kampanie na Facebooku…. szef jednak ucinał wszystkie propozycje tłumacząc się tym, że przecież taka straszna sytuacja gospodarcza wymusza zaciśnięcie pasa.

W tym samym czasie zadzwoniło do nas kilka firm zewnętrznych z ofertą reklamy i współpracy w zakresie online marketingu. Jakie było ich zdziwienie, gdy tłumaczyłam kolejnemu handlowcowi, że nie przewidujemy ŻADNYCH działań marketingowych na najbliższe miesiące. Tłumaczyli, że przecież teraz właśnie jest idealny moment aby się promować bo większość klientów przeszło na zakupy online. Mówiłam, że ja to rozumiem, ale osoby decyzyjne obrały inną strategię. Trafił się nawet taki, który aż wściekł się i nie dowierzał chyba moim słowom, może myślał, że chce go zbyć.

Stracone szanse i niewykorzystane okazje SEO po pandemii.

Konkurencja wyszła na przeciw – zaczął się swoisty wyścig o nowy narybek gotowy przerzucić swoje stacjonarne upodobania na online’owe szaleństwo zakupowe.

Firmy prześcigały się w udogodnieniach, zapewnieniach bezpiecznych zakupów, bezkontaktowych dostaw i bezpłatnych zwrotów. Do zamówień dorzucano maseczki i bony na kolejne zakupy online, marketing szeptany doskonale sprawdzał się w doradzaniu niezdecydowanym nowicjuszom gdzie mogą kupić jakie produkty.

 

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *